Kiedyś na studiach dyskutowaliśmy i dyskutowałyśmy o tym, co właściwie odróżnia ludzi od zwierząt. W rozmowie nie odnosiliśmy się do chrześcijańskich stwierdzeń na ten temat – chodziło o znalezienie 100% pewnej odpowiedzi, a nie stwierdzenie “zwierzęta nie mają duszy”. W pewnym momencie odpowiedź się znalazła. Przecież zwierzęta nie popełniają samobójstw! Tylko że nie do końca.
Wikipedia
Najbardziej rzetelne i naukowe źródło w Polsce (tak, to sarkazm), czyli Wikipedia, mówi, że przypadki samobójstw wśród zwierząt są słabo udokumentowane i nie można z nich wyciągać wniosków. A w przypadku osobników żyjących w środowisku naturalnym to już w ogóle żadne samobójstwa zwierząt nie mają miejsca. A poza tym samobójstwo musi być działaniem dobrowolnym, a zwierzęta przecież nie mają wolnej woli, więc sprawa zamknięta. Tylko że nie do końca.
Wikipedia definiuje samobójstwo jako “celowe odebranie sobie życia”. Taka krótka definicja pozostawia wiele wątpliwości. Nie ma w niej mowy o dobrowolności (która była wcześniej argumentem), a przecież istnieje coś takiego jak zmuszanie czy też namawianie do samobójstwa. To w końcu musi być celowe, czy nie musi? Co to znaczy celowe? Nie ma w niej też mowy o metodzie i powodach. Czy musi to być szybka, gwałtowna śmierć, czy palenie papierosów z intencją śmierci na raka płuc także jest samobójstwem? A bez tej intencji, ale ze świadomością, że to szkodzi – to samobójstwo, autodestrukcja czy tylko szkodliwy nawyk? Czy śmierć musi być następstwem złożonego kryzysu psychicznego, czy dokonanie samospalenia w ramach protestu też się liczy?
To, co powiemy o zachowaniach autodestrukcyjnych u zwierząt, bardzo mocno zależy od tego, jaką definicję samobójstwa przyjmujemy.
W głowie zwierzęcia
Nie mogę pozbyć się wrażenia, że odrzucanie z góry koncepcji samobójstw zwierząt, bo nie mogą wykonywać dobrowolnych działań, nie mają świadomości śmierci i tak dalej, jest okropnie aroganckie i wynika mocno z kultury chrześcijańskiej. Brutalna prawda jest taka, że nauka nie jest odpowiedzią na wszystko. Najlepiej znamy własny sposób myślenia – nawet nie innych ludzi, a co dopiero zwierząt. Nie mamy 100% pewności, czy zwierzęta mają świadomość śmierci, chociaż jeśli chcemy obstawić, że mają, to pewnie prędzej postawimy majątek na szympansa niż mrówkę.
Z drugiej strony zwraca się uwagę na współczesną antropomorfizację zwierząt. Często mówimy o swoich zwierzętach, jakby były członkami rodziny i jakby czuły podobnie do nas – że nas kochają, tęsknią, że są obrażone, że nie wytrzymają w szpitalu bez ulubionego kocyka. To naturalne i nie jest niczym złym. Gorzej, jak antropomorfizacja staje się usprawiedliwieniem dla naszej nieodpowiedzialności i krzywdy, którą wyrządzamy podopiecznym. Tu za przykład może posłużyć wypuszczanie kota samopas (bo przecież widzi, czy samochód jedzie i umie się rozglądać) czy doprowadzanie do ciąży suczki przed kastracją (bo ona na pewno tak bardzo chce mieć dzieci).
Tę antropomorfizację widać czasem w sposobie, w jaki piszemy o autodestrukcji wśród zwierząt. Artykuł o samookaleczającej się orce jest tu dobrym przykładem. Opisuje on bardzo smutną historię orki, która zaczęła uderzać mocno o ścianę basenu. Inne zachowania zwierząt tego gatunku wskazują na to, że prawdopodobnie robi sobie krzywdę świadomie; nie są to raczej próby ucieczki z basenu. W artykule widać, jak aktywiści mówią o orce – że okalecza się z rozpaczy i samotności, że jest jej smutno po stracie dzieci… Orki to zwierzęta stadne, a ponadto nie jesteśmy w stanie zapewnić im w niewoli warunków zbliżonych do naturalnych. Może więc orka wcale nie okalecza się z rozpaczy, tylko po prostu pojawiły się u niej zaburzenia behawioralne spowodowane niskim dobrostanem? Tylko czy to się czymś różni poza tym, że odwołanie do emocji orki budzi w ludziach empatię?
Wychowane w niewoli
Niestety jest więcej przykładów zwierząt, które w niewoli podejmują zachowania autodestrukcyjne. Szynszyle czasem wygryzają sobie futerka, zdarzają się też odgryzienia ogonów czy palców. Problem jest dopiero badany, ale jeśli pójdziesz do osoby znającej się na temacie z szynszylą w łaty, prawdopodobnie zapyta, czy zwierzę ma towarzystwo swojego gatunku. Po zaspokojeniu potrzeb stadnych problem często mija. Kojarzycie zapewne podobne historie o papużkach nierozłączkach umierających z rozpaczy po stracie partnera/partnerki. Zdarzają się też sytuacje, kiedy zwierzę jest biologicznie zdolne do przyjmowania pokarmu, ale tego z jakiegoś powodu nie robi.
W ogrodach zoologicznych zaobserwowano również przypadki zwierząt, które uderzały w coś głową, dopóki nie umarły. Mowa tu o wyrakach – bardzo słodkich, ale też bardzo wrażliwych zwierzątkach, które źle znoszą obecność ludzi. W Dublinie żyła lwica, która pewnego dnia odgryzła sobie ogon. Nierzadko można zaobserwować – szczególnie u drapieżników – stereotypię czyli ciągłe powtarzanie bezcelowych ruchów. (Dlaczego mimo to na moim Instagramie są relacje z licznych wizyt w zoo, możecie przeczytać tutaj).
Bardzo dużo przeczytałam również spekulacji na temat tego, że delfiny popełniają samobójstwo. Niestety wiele tych historii to anegdotki. Wiecie, takich, w których delfin umiera, a świadek przysięga, że specjalnie wstrzymał oddech. Pomijam ten temat, bo ciężko mi było zweryfikować te informację, a nie chcę rozpowszechniać ewentualnych mitów.
Skorpiony i lemingi
Właśnie – mity. Kilka informacji, które przeczytałam po wpisaniu frazy “samobójstwa zwierząt” w Google, okazały się kompletnymi bzdurami. Jedną z nich są historie o skorpionach, które mają rzekomo zabijać się własnym jadem, kiedy są otoczone przez ogień. Badania dowiodły jednak, że jest to niemożliwe – skorpiony są odporne na własny jad.
Najbiedniejsze w tym wszystkim są chyba słodkie lemingi. Ich ślepe podążanie za lemingiem-liderem i w konsekwencji spadanie z klifów stało się politycznym memem-obelgą. A tak naprawdę jakiś idiota chciał nagrać ciekawy film i postanowił spychać lemingi ze skały. Wszystko upozorowane. Biedne lemingi.
To istnieją te samobójstwa zwierząt?
Nie wiem. Bez wątpienia są przykłady zwierząt, które z powodu niskiego dobrostanu robią sobie krzywdę – nieważne, czy nazwiemy to samobójstwem, czy autodestrukcją. Nieważne, czy robią to, bo za czymś tęsknią, czy dlatego, że mają za płytki basen. Ważne jest to, że robią sobie krzywdę, bo ludzie zrobili coś nie tak.
PS. Nie jestem zoolożką, tylko kulturoznawczynią, więc jeśli gdzieś popełniam błąd, proszę mi powiedzieć!
Bibliografia
To nie jest profesjonalna bibliografia, więc jeśli piszesz pracę dyplomową, nie bierz ze mnie przykładu. Poniższa lista ma Ci dać wskazówkę, gdzie szukać kolejnych informacji. W tym przypadku korzystałam głównie z:
- artykuł Ewy Matysiak Orka nie może pogodzić się z samotnością. Z rozpaczy uderza w ścianę;
- artykuł Katarzyny Ganszczyk Zachowania samouszkadzające o podłożu psychogennym u zwierząt – analiza przyczyn w kontekście możliwości leczenia;
- artykuł w czasopiśmie “Zupełnie inny świat” (numer dotyczący samobójstwa) autorstwa Marty Rymarczyk i Natalii Strokowskiej Czy zwierzęta mogą popełnić samobójstwo?
Artykułów, które powielały mity, nie ujęłam w bibliografii.