Zapytałam osoby obserwujące mnie na Instagramie, czy przy okazji omawiania w szkole Cierpień młodego Wertera padło hasło “efekt Wertera”. Większość – co mnie nie zaskoczyło – takiego tematu nie podejmowała. Dziś o tym, jak literatura i media wpływają na liczbę samobójstw i dlaczego powinniśmy zwracać uwagę na to, jak zachowania samobójcze są przedstawiane w kulturze.
Historia pojęcia w suicydologii
Efektem Wertera nazywamy zjawisko naśladowania samobójstw. Podobno po publikacji książki Cierpienia młodego Wertera J. W. Goethego Europą wstrząsnęła fala samobójstw. Były to często samobójstwa bezpośrednio odnoszące się do śmierci bohatera literackiego – popełnione w ten sam sposób, w podobnym stroju, ze wskazaniem nieszczęśliwej miłości jako powodu. To wydarzenie stało się inspiracją do rozważań na temat tego, jak publikacje w mediach czy dzieła kultury wpływają na liczbę samobójstw.
O powielaniu samobójstw pisał już w 1840 roku lekarz Forbes Winslow. Może kojarzycie to nazwisko ze sprawą Kuby Rozpruwacza, ale nie chodzi o tego psychiatrę, tylko o jego ojca. Jakiś czas później badania dotyczące sugestii i samobójstwa przeprowadził socjolog Emile Durkheim. Uznał, że coś takiego nie istnieje. Jest to kolejny przypadek dość znaczącego błędu Durkheima – o pierwszym pisałam tutaj.
Dopiero w 1974 roku David Phillips przeprowadził badanie dotyczące wpływu nagłaśniania przypadków samobójstw na ich liczbę. Okazało się, że po informacji prasowej o samobójstwie, więcej osób odbiera sobie życie. Badacz nazwał to zjawisko efektem Wertera i od tamtego czasu specjalistki i specjaliści od suicydologii zgadzają się co do tego, że media i kultura mają znaczący wpływ na liczbę samobójstw. Założycielski artykuł Phillipsa został niedawno przetłumaczony na język polski przez Paulinę Durakiewicz. Można go przeczytać tutaj.
Argumenty przeciw
Durkheim podawał trzy argumenty, zgodnie z którymi efekt Wertera miałby nie istnieć.
Po pierwsze, uważał, że sugestia może mieć jedynie lokalny wpływ na liczbę samobójstw. Lokalny oznacza, że samobójstwo jakiejś osoby może zwiększyć prawdopodobieństwo takiej samej śmierci u jego najbliższych czy znajomych, ale nie u randomowych osób czytających informację prasową. Ten argument został obalony przez Phillipsa. Co więcej, samobójstwo osoby bardzo znanej (Marylin Monroe, Kurt Cobain) może doprowadzić do ogólnoświatowego występowania efektu Wertera.
Po drugie, Durkheim uznał, że osoby, które poddają się efektowi Wertera, i tak popełniłyby samobójstwo – informacja o czyjejś samobójczej śmierci co najwyżej trochę przyspiesza decyzję, ale do niej nie doprowadza. Niestety ten argument również został obalony. W skrócie – gdyby informacja tylko przyspieszała decyzję, w kolejnych miesiącach czy latach powinno być mniej samobójstw. Jeśli samobójstwo zamierzało popełnić w okresie styczeń-marzec 10 osób, a 7 zrobiło to w styczniu po przeczytaniu informacji o samobójczej śmierci osoby znanej, w lutym i marcu powinny być tylko 3 samobójstwa. Takie zmniejszenie nie występuje, a na pewno nie w ciągu kilku miesięcy.
Po trzecie, według Durkheima efekt Wertera ogranicza się do kilku jednostek – może ktoś popełni samobójstwo, sugerując się czyjąś śmiercią, ale będzie to “tylko” kilka osób. Pomińmy na razie kwestię tego, że machanie ręką na wpływ mediów, bo “e tam, tylko kilka osób więcej umrze”, jest jakby średnio etyczne. Tu również socjolog nie miał racji – miesiąc po samobójstwie Marylin Monroe odnotowano wzrost liczby samobójstw o 12% w USA oraz o 10% w Anglii i Walii. To około 300-400 zmarłych osób.
Dlaczego tak się dzieje?
Znowu posłużę się pewnym skrótem, który może wydawać się nierealistyczny, ale mniej więcej tak to prawdopodobnie działa. Jeśli w gazecie pojawia się sensacyjny nagłówek “samotna matka popełniła samobójstwo”, to u innej osoby samodzielnie wychowującej dziecko pojawia się furtka z “rozwiązaniem problemu”. Tym rzekomym rozwiązaniem jest samobójstwo. Podobnie działają nagłówki wskazujące na jedną przyczynę samobójstwa (o tym, że samobójstwo nie ma jednej przyczyny, tutaj). Artykuł “zabił się, bo nie zdał matury” zaszczepi myśl o samobójstwie u młodej osoby w podobnej sytuacji.
Efekt Wertera – nie tylko w mediach
Większość badań dotyczy mediów, ale zaczęło się od literatury. Chciałabym trochę wrócić do tych korzeni i porozmawiać o dwóch przykładach skierowanych do młodzieży – o książkach i serialu. Mam wrażenie, że zupełnie nie zwracamy uwagi na to, jak jest przedstawione samobójstwo w kulturze. Cieszy mnie, że coraz częściej rozliczamy z twórców z tego, jak podejmują trudne tematy; nie podoba się nam romantyzowanie przemocy, lekceważenie mniejszości itp. Mam nadzieję, że do tej listy dodamy samobójstwo. To, jak jest przedstawiane w popularnych dziełach dla dzieci i młodzieży, mrozi czasem krew w żyłach. Poniżej wybrane przykłady.
Romantyczne samobójstwo czyli Zmierzch Stephenie Meyer
Saga o miłości między wampirem a śmiertelniczką nie jest obecnie bardzo popularna. Gdy byłam nastolatką, był to bestseller, który doczekał się głośnych ekranizacji. Motyw samobójstwa i autodestrukcji przewija się tam często, co mnie nie dziwi. To często podejmowany temat w książkach o wampirach. Zwykle pojawia się w kontekście tego, jak trudno radzić sobie z wiecznym życiem i zmianami zachodzącymi na świecie.
W Zmierzchu za to wampir Edward postanawia zakończyć swoje istnienie, kiedy jest przekonany, że jego ukochana Bella (którą właśnie zostawił, ale to szczegół) zmarła na skutek wypadku. Edward wielokrotnie informuje swoją dziewczynę, że się zabije, kiedy ona umrze, nie zgadzając się jednocześnie na uczynienie jej wampirzycą. Bella także nie radzi sobie z rozstaniem, podejmuje działania autodestrukcyjne. Jest to piękna, zromantyzowana wizja toksycznego związku, która uczy bardzo konkretnych wartości. Pierwsza miłość ma być tą ostatnią, a jeśli coś się nie uda – rozwiązaniem jest samobójstwo.
Przypominam, że jest to książka dla nastolatków i nastolatek, które potencjalnie mogą gorzej znosić rozstania niż osoby dorosłe. Być może mówię ze swojej perspektywy, ponieważ dla mnie rozstania były mocno traumatyczne ze względu na borderline. Lektura tego typu książek nie bardzo mi pomagały w zrozumieniu, jak wygląda prawdziwy świat. Mimo to wydaje mi się, że Zmierzch jest świetnym kandydatem do wywołania efektu Wertera. Nie wiem niestety, czy zostały przeprowadzone w związku z tym jakieś badania.
Obejrzyj sobie 13 powodów
Serial Netflixa ma bardzo wiele zwolenniczek i zwolenników. Jest wciągający, podejmuje trudne tematy. Szybki zarys fabuły: bohaterka popełnia samobójstwo i na trzynastu kasetach zostawia swój list pożegnalny.
Fajnie, że przed każdym odcinkiem aktorzy i aktorki odsyłają osoby oglądające do miejsc, w których można znaleźć pomoc. Na studiach powiedziano mi, że liczba osób nastoletnich szukających pomocy dzięki temu się zwiększyła. Niestety nie w Polsce – w polskiej wersji nie podano dostępnych w naszym kraju numerów pomocowych. Poza tym numery pomocowe nie zwalniają z odpowiedzialności podczas pokazywania samobójstwa.
13 powodów złamało wszystkie zasady, które propaguje suicydologia i Światowa Organizacja Zdrowia.
Przede wszystkim w serialu umieszczono bardzo szczegółową scenę ukazującą sposób popełnienia samobójstwa przez główną bohaterkę. Był to też obraz mocno zromantyzowany – piękna, biała suknia, czerwona krew, spokojna śmierć… Scenę po interwencji suicydolożek i suicydologów usunięto, ale można było ją zobaczyć przez długi czas. Była naprawdę szokująca, i to w zły sposób. Szczerze mówiąc, sama bardzo długo się po tym zbierałam, a jestem raczej uodporniona. Koleżanka powiedziała mi niedawno, że inaczej odebrała tę scenę. Chciałam ją sobie odświeżyć, żeby bardziej rzetelnie przedstawić temat, ale nie dałam rady.
Poza tym samobójstwo zostało ukazane jako całkiem sensowny sposób poradzenia sobie z problemami, które spotkały bohaterkę. Co więcej, była to wizja całkiem kusząca. Osoba zmarła jest w centrum uwagi, nagle okazuje się, ile osób ją kochało, ma piękny pogrzeb. I to wszystko – znowu – w dziele kierowanym do młodego odbiorcy.
Dla osób zainteresowanych tematem serialu, mam dwa źródła po polsku: tutaj znajdziecie wpis na blogu, którego autorka odnosi się do ciekawej wypowiedzi australijskiego suicydologa, a tutaj stanowisko Polskiego Towarzystwa Suicydologicznego.
Efekt Wertera to zjawisko, którego nie powinniśmy lekceważyć. Będę to powtarzać do znudzenia – rozmawiajmy o samobójstwie, ale róbmy to odpowiedzialnie. Wśród lektur szkolnych jest książka, od której wszystko się zaczęło. W mojej szkole dla nauczycielki było ważne, jaki kolor miała kamizelka Wertera. Zamiast gadać o kolorze ubrania, fajnie by było nie zostawiać uczniów i uczennic samych z wizją samobójstwa jako remedium na nieszczęśliwą miłość.
Bibliografia
Poza wiedzą ze studiów, korzystam czasem ze źródeł. Nie robię profesjonalnych przypisów ani bibliografii, więc jeśli piszesz pracę dyplomową, nie rób tego w ten sposób. Poniższa lista ma Ci dać wskazówkę, gdzie szukać kolejnych informacji. W tym przypadku korzystałam głównie z:
- David P. Phillips Wpływ sugestii na samobójstwo: substancjalne i teoretyczne konsekwencje efektu Wertera – artykuł naukowy w przekładzie Pauliny Durakiewicz