Jak popełnić samobójstwo? – co trzeba wiedzieć (i czego nie mówić) o metodach

Jestem przeciwniczką tabu i jednocześnie zwolenniczką dostępu do edukacji. Jest jednak jeden temat, o którym zdecydowanie nie chciałam mówić. Często pytaliście/pytałyście o to na Instagramie, więc postanowiłam, że czas wyjaśnić, dlaczego milczę w tej kwestii; było kilka okazji, w których jakaś wzmianka byłaby naturalna. Pogadajmy o tym, jak popełnić samobójstwo.

Podstawowe informacje

Mimo wszystko uważam, że jest kilka rzeczy, które warto wiedzieć o metodach samobójstw. Przede wszystkim fajnie zdawać sobie sprawę, że wybór metody zależy od kilku czynników. Najczęstsze sposoby w Polsce będą różniły się od tych w USA. Dlaczego? To, jak ludzie popełniają samobójstwa, zależy od dostępności danej metody. Dostępność ta jest z kolei zależna od miejsca zamieszkania, lokalnego prawa czy wykonywanego zawodu. Czy można w takim razie zapobiegać samobójstwom poprzez ograniczanie dostępu do metod? Tak, nawet się to robi, ale nie może to być – moim zdaniem – podstawą działań prewencyjnych. Podstawą powinno być wsparcie ludzi w kryzysie, a nie ograniczenia prawne.

Drugą wartą uwagi kwestią jest mitologizacja sposobów na popełnienie samobójstwa. Podejrzewam, że większość z nas ma w głowie jakiś obraz samobójstwa znany z dzieł kultury. Niestety to, jak wygląda taka śmierć w filmie, ma bardzo mało wspólnego z rzeczywistością. W kinie czasem samobójstwo jest wręcz piękne! Nie chcę mówić obrazowo, bo uważam, że to jednak zbyt triggerująca kwestia. W każdym razie – film to nie życie. Śmierć nie jest piękna i nie ma żadnej uniwersalnej, bezbolesnej, spokojnej i godnej “sztucznej” metody, by umrzeć. Nie uważam “straszenia samobójstwem” za dobrą strategię, ale naprawdę skutki mogą być nieprzewidziane i nieprzyjemne. Osoby zainteresowane obrazowym opisem, którego konsekwentnie Wam odmawiam, zapraszam do lektury ostatnich stron tej książki.

OK, ale czemu nie piszesz niczego wprost?!

Dobra, przejdźmy już do części, w której się tłumaczę, bo zmęczyło mnie to pisanie tak, żeby nic konkretnego nie napisać.

Uważam, że publiczne dyskutowanie o metodach samobójstw oraz pisanie o nich w mediach, jest skrajnie nieodpowiedzialne, niepotrzebne i okrutne. Podobnie jest z większością obrazów przekazywanych nam w kulturze – ja wiem, że licentia poetica, ale czy każda scena samobójstwa jest na pewno niezbędna, by film miał wymaganą wartość artystyczną? Czy twórcy i twórczynie zastanowili_ły się chociaż nad tym, jak to może wpłynąć na osoby oglądające?

No właśnie – bo może wpłynąć. W mediach i kulturze to ma nawet swoją nazwę (efekt Wertera). Z kolei dyskusje o samobójstwie zawsze mogą być słyszane/widziane przez osoby w kryzysie. Nawet ktoś, z kim mamy codzienny kontakt i wydaje nam się szczęśliwy, może mieć teraz trudny moment. Rozmowa o metodach może być impulsem, który popchnie taką osobę w kierunku dokonania czynu samobójczego. Może też przyczyniać się do częstszego występowania myśli samobójczych. Z mojego doświadczenia wynika, że osoby w kryzysie strasznie fiksują się na metodach i potrafią spędzać godziny na szukaniu informacji w Internecie. Wyobraźcie sobie, że osobę, która jest w procesie terapii, walczy o życie i nagle trafia na randomowej grupce na Facebooku na dyskusję o samobójstwie.

Internet

To naprawdę mogą być randomowe grupki. Zdarzyło mi się czytać tego typu treści w zupełnie niespodziewanych miejscach. Oczywiście nikt nie wrzuca posta “hej, powiedzcie mi, jak popełnić samobójstwo”. Ale samobójstwo jest ważnym problemem społecznym, więc temat się czasem pojawia, a wraz z nim metody. W jakich kontekstach? Na przykład na zasadzie sensacyjnych anegdotek. Raz widząc taką dyskusję, zareagowałam, bo toczyła się na naprawdę dużej grupie (kilkadziesiąt tysięcy osób!), a komentarze mroziły krew w żyłach. Napisałam, że może z tymi metodami to by tak dali na wstrzymanie, bo jest nas tu dużo i na pewno czytają to osoby w kryzysie, które mogą się, hm, “zainspirować”. Dostałam stos reakcji “haha”, co w facebookowym języku oznacza “autorka komentarza jest idiotką”. Moim zdaniem ta sytuacja pokazuje, jak mała jest świadomość społeczna w kwestii samobójstwa, jak mało mamy empatii i zrozumienia.

Fraza “jak popełnić samobójstwo” jest wpisywana w Google niemal 2000 razy w miesiącu. Treści w Internecie (np. wpisy na blogu) można optymalizować pod wyszukiwarki – czyli robić tak, żeby dana treść wyświetlała się jak najwyżej osobom wpisującym konkretne hasło. Osoby prowadzące blogi od dawna wykorzystują ten fakt. Kilka(naście) lat temu pierwszą rzeczą wyświetlającą się po wpisaniu omawianej frazy był wpis Kominka. Nie zawierał on jednak instrukcji, jak się zabić. Osoby blogujące zrobiły z tego fajną akcję – w swoich dobrze zoptymalizowanych pod Google postach umieścili treści motywujące oraz numery telefonów pomocowych. Znalazłam opis tej akcji wraz z linkami – zajrzyjcie tutaj, myślę, że zobaczycie sporo znanych “nazwisk”. Tak, swoje treści też optymalizuję w ten sposób, mimo że mój blog ma za zadanie raczej szerzenie wiedzę niż bezpośrednią pomoc. Mimo to wolę, żeby na hasło “jak popełnić samobójstwo” wyświetlały się moje wpisy niż materiały stworzone zupełnie nieodpowiedzialnie i/lub ze złą wolą.

To w końcu powinniśmy rozmawiać o samobójstwie, czy nie?

To wszystko może wydawać się trochę zagmatwane. Cały mój blog jest o tym, że należy rozmawiać o samobójstwie, a teraz nagle wprowadzam tematy tabu. Podtrzymuję, że o samobójstwie trzeba rozmawiać. Są same korzyści z szerzenia wiedzy na ten temat. Póki co nie widzę jednak ani jednej potencjalnej korzyści z rozmowy o metodach, jest za to wiele zagrożeń. Więc tak, mówmy o samobójstwie. Ale róbmy to odpowiedzialnie.

Jeśli widzisz/słyszysz jakąś dyskusję o samobójstwie, która schodzi na metody, możesz zareagować! Spróbuj wyjaśnić, dlaczego rozmawianie o tym, jak popełnić samobójstwo, nie jest do końca dobrym pomysłem. Możesz skierować rozmowę na inne tory, np. podzielić się swoją wiedzą albo wtrącić do rozmowy informację o miejscach, w których można znaleźć pomoc. W przypadku rozmowy internetowej zawsze warto zostawić linki do miejsc, w których można znaleźć pomoc oraz telefony zaufania. Te informacje powinny pojawiać się wszędzie, gdzie jest mowa o samobójstwie. Tak na wszelki wypadek. Pamiętaj o tym, jeśli moderujesz jakąś stronę czy grupkę na FB.

Myślę, że dobrym pomysłem jest też nieudostępnianie artykułów, które wykorzystują opis metod, żeby na tym zarobić. A jeśli jesteś dziennikarzem_dziennikarką… Ja wiem, że to się klika. Ale naprawdę, odpuść sobie. Serio.

Jeśli trafiłxś tu, bo chcesz popełnić samobójstwo, poszukaj pomocy w tych miejscach!

AKTUALIZACJA 2024:

Obecnie na stronie jest włączona pełna moderacja komentarzy (co może ulec w przyszłości zmianie), a do tego wpisu komentarze zostały całkowicie wyłączone. To tutaj najczęśniej trafiają osoby w kryzysie. Wiem, że sporo z nich klika w link, by zobaczyć informacje pomocowe. Wiem z własnego doświadczenia, że emocje w takim momencie życia mogą być przytłaczające, bo sama w takiej sytuacji byłam. I też byłam rozczarowana i wściekła, jak chciałam znaleźć informacje o tym, jak się zabić, a trafiałam na jakiś pomocowy bełkot. Niestety ton tych komentarzy zaczął mnie przytłaczać. Często są pełne wyzwisk w moją stronę. Są o tym, że jestem bezużyteczna, chujowa, nie wiem, o czym mówię i bawię się w psychologa. Cóż, nie jest prawdą, że nie wiem, o czym mówię, nie zgadzam się, żeby wisiały tu wyzwiska i mam naprawdę ogromną nadzieję, że są osoby, którym moje treści pomagają. Sama wyszłam z wieloletniego kryzysu samobójczego, więc wiem, że to możliwe.

Tymczasem komentować możecie pod innymi wpisami, a skontaktować się ze mną przez social media.

3 comments

  1. super artykuł. po pierwsze nie mówi się triggerować, tylko… nie wiem co. denerwować? irytować? prowokować? raczej prowokować. tak samo jak cringe to zażenowanie. nie mówię, żeby zrezygnować z anglicyzmów, jesteśmy już częścią kultury zachodniej, albo właśnie zachodnia naszej.
    [dalsza część komentarza zawierała opisy metod samobójstw i została usunięta przez autorkę bloga]

    1. Dzięki! No właśnie ja używam czasem anglicyzmów, bo wydaje mi się, że niektóre słowa (np. właśnie “triggerować”) nie mają idealnego odpowiednika w języku polskim. Swoje artykuły tutaj piszę językiem potocznym, żeby było przystępniej, ale w sumie anglicyzmy mogą tą przystępność obniżać…
      Jeśli chodzi o metody, to bardzo mi przykro, ale nie zgadzam się na prowadzenie tak szczegółowej dyskusji na ten temat publicznie.

  2. Triggerować czyli “skupiać uwagę na”. Wydaje mi się że wyczerpuje znaczenie słowa. Tak w rozmowie na jakiś temat w którym chcemy wskazać konkretne skupienie na danej kwestii jak podczas grania na konsoli wciskając guzik który nazywa się trigger a który pełni przypisaną funkcje która bywa kombinacją kilku guzików w jednym. Więc dla chcącego nic trudnego, ale jestem otwarty na inne sugestie 😉

Comments are closed.